Wszystkie historie, które wyszły spod mojego pióra, palców, mikrofonu. Opowiadania, powieści, słuchowiska i audiobooki. Czytaj lub słuchaj do woli.
Nie znam osoby, która protestowałaby przeciwko pochwałom. Zwłaszcza, jeśli pochwałę wyrazi się w postaci nominacji do konkursu, czy o zgrozo, wygrywając tenże konkurs. Ja, kiedy chodzi o moje teksty, jestem łasy na pochwały. Choć czy faktycznie na nie zasługuję zostawiam już Waszej ocenie. Ale dlaczego o tym piszę?
Jakiś matematyk ze Stanów wyliczył, że trzeci poniedziałek w roku to chwila, w której zdajemy sobie sprawę, że nie udało nam się zrealizować noworocznych postanowień, nadal jest mało światła, no i na dodatek jest poniedziałek. Dlatego obowiązkowo musimy obnosić się z niezadowoleniem.
Rok dwa tysiące dwudziesty był osobliwy. Jasne, pełno w nim było zaskoczeń, uciążliwości, poświęcenia i irytacji. Jednak nie też brakowało miłości, pozytywnie zaskakujących zbiegów okoliczności i nadziei.
Klucz to mój hołd dla klasyki kina i literatury. W opowiadaniu, które posłużyło za scenariusz czwartego odcinka podcastu, splatam ze sobą historię noir i realia świata przyszłości.
O czym ja pieprzę? O pierwszym tekście spod mojej ręki, który pojawił się na papierze. W redagowanym przez Bartka Biedrzyckiego Roczniku Fantastycznym ukazało się moje opowiadanie — Paparazzo!
Piwnica na Braunsfeldzie pierwotnie była opowiadaniem, wysłanym na konkurs zorganizowany przez Komendę Główną Policji. Historia oparta jest na faktach!
Opowiadania Łukasza Migury zabierają czytelnika w niedaleką, mroczną przyszłość. Autor doskonale połączył w tych historiach elementy kryminału noir i cyberpunka. Znajdziemy tutaj niepokojący klimat, poznamy sfrustrowanych bohaterów, którzy nie godzą się na życie narzucone przez nowy system.
Porywająca historia, ale jak to w noir nie o tempo chodzi. Tu "grają" opisy zdarzeń, ludzkie fizjonomie, odgłosy, porównania - istnie chandlerowskie (nie na zasadzie kopiowania, a twórczej inspiracji w duchu Mistrza) i nierzadko wywołujące uśmiech na twarzy. Gra też opis świata, poznajemy nieco więcej odcieni cyfrowego mroku. Bardzo udany jest tu miks zwięzłości, niemal poetyckich opisów i precyzja w przedstawieniu rzeczywistości - włącznie z intermedium zniszczonego parku. Szalenie wciągające opowiadanie, ale nie dzięki pędzącej na złamanie karku fabuły, a raczej przez te całą otoczkę malowaną ciemną paletą barw.
Opowiadanie wciąga, nawet nie zauważyłam, kiedy a byłam już w połowie. To duży plus. Akcja jest ciekawa, razem z bohaterem możemy rozwiązywać tajemnicę urządzenia, które może zmienić oblicze świata.
Zachęcam do przeczytania wszystkich opowiadań i własnej oceny. Nie są one długie (najdłuższe ok. 30 stron) i ten fakt może zachęci tych, którzy nie przepadają za czytaniem przed komputerem.